Gorące tematy

  • 22 listopada 2011
  • wyświetleń: 16631

Zginął za śpiewanie hymnu

22 listopada mija 71. rocznica śmierci pierwszych więźniów rozstrzelanych na terenie KL Auschwitz. Jedną z ofiar tej egzekucji był mieszkaniec Pszczyny, aresztowany za zaśpiewanie hymnu "Jeszcze Polska nie zginęła". Historię, którą publikujemy poniżej, opisał dr Adam Cyra.

KL Auschwitz, tablica, kościół, Zasole, Oświęcim
Tablica pamiątkowa przy wejściu do kościoła salezjańskiego pw. Miłosierdzia Bożego w Oświęcimiu. · fot. Adam Cyra


KL Auschwitz, Władysław Foltyn
Władysław Foltyn, mieszkający w Oświęcimiu jest jedynym już świadkiem tamtego tragicznego zdarzenia. · fot. Adam Cyra


Przy wejściu do kościoła salezjańskiego pw. Miłosierdzia Bożego w Oświęcimiu na Zasolu jest umieszczona tablica z nazwiskami czterdziestu więźniów rozstrzelanych w dniu 22 listopada 1940 r.

Była to pierwsza egzekucja na terenie KL Auschwitz. Dokonano jej siedemdziesiąt jeden lat temu na czterdziestu Polakach w odwet za rzekome akty gwałtu i napady na funkcjonariuszy policji w Katowicach. Skazanych dostarczyła w tym dniu do obozu placówka policji kryminalnej z Katowic. Komando egzekucyjne liczyło dwudziestu esesmanów z batalionu wartowniczego w KL Auschwitz. Każdego skazanego rozstrzeliwało dwóch esesmanów.

Jedną z ofiar tej egzekucji był mieszkaniec Pszczyny, aresztowany za zaśpiewanie hymnu "Jeszcze Polska nie zginęła", którego nazwisko jest wymienione na tablicy przy wejściu do wspomnianego kościoła: - Michał Dzida, ur. 2.08.1882 r. w Goczałkowicach.

"W dniu 22 listopada 1940 r. - wspomina Władysław Foltyn - będąc robotnikiem przymusowym, pracowałem jako cieśla obok baraku stolarni, wyposażonej w maszyny i urządzenia zabrane przez władze obozowe z Zakładu Salezjańskiego w Oświęcimiu. Barak ten znajdował się naprzeciw obecnej wartowni Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Skazańców (...) esesmani prowadzali po dziesięciu do dołu po wydobytym żwirze. Był on usytuowany na terenie, zajmowanym do niedawna przez Państwową Komunikację Samochodową (PKS). Skazańcy mieli ręce skute z tyłu. Co pewien czas było słychać salwy karabinów plutonu egzekucyjnego, a następnie pojedyncze strzały. Samego momentu rozstrzeliwania nie widziałem, ponieważ egzekucja odbywała się w głębokim dole. (...) Po jej zakończeniu esesmanów, biorących w niej udział, ustawiono w szyku marszowym i poprowadzono z powrotem do koszar w rejon Monopolu Tytoniowego. Pamiętam, że przechodząc na wysokości obecnej wartowni Muzeum zaczęli śpiewać: "Heili heilo heila ...". Po zwłoki skazańców został wysłany wóz ciągnięty przez więźniów, który później stał przez pewien czas z ciałami zamordowanych przed wejściem do krematorium".

Dzisiaj Władysław Foltyn, mieszkający w Oświęcimiu i mający osiemdziesiąt osiem lat, jest jedynym już świadkiem tamtego tragicznego zdarzenia.

Adam Cyra

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.